Skok
Ekwipunek
Zgodnie z „Instrukcją dla żołnierzy przerzucanych drogą lotniczą do kraju” z dnia 1 czerwca 1943 r. proces przygotowania do skoku był oparty o zestaw wytycznych, którym mieli podporządkować się Cichociemni. Po pomyślnym ukończeniu kursu odprawowego, żołnierze wyznaczeni do lotu do kraju przechodzili na Stację Wyczekiwania i oddawani zostawiali do wyłącznej dyspozycji Szefa Wydziału „S” Oddz. Spec. Szt. N.W. Przed przejściem na stację każdy skoczek otrzymywał odprawę pieniężną w postacie banknotów i złotych dolarów oraz pewną ilość waluty niemieckiej (Reichsmarek) i złotych (Młynarki). Oprawę dolarową pakowano w metalowe puszki zaś Raichsmarki i Młynarki ukrywano w portmonetkach. Podczas kursu odprawowego Cichociemni otrzymywali ponadto następujący ekwipunek spadochronowy:
– kombinezon,
– hełm z okularami,
– dwa bandaże elastyczne na kostki,
– dwie gumowe wkładki do butów,
– dwa pistolety automatyczne,
– amunicję do pistoletów (po 50 sztuk na pistolet),
– dwa magazynki zapasowe,
– nóż składany,
– łopatkę,
– latarkę elektryczną z zapasową baterią,
– kompas,
– płaską butelkę na alkohol,
– apteczkę,
– płótno impregnowane gumą, do wykonania woreczków na broń i amunicję.
Trucizna na życzenie
Poza wyżej wymienionymi przedmiotami wyposażenia osobistego oraz ekwipunku spadochronowego, wolno było skoczkowi zabrać ze sobą jedynie te przedmioty prywatne (zegarek, zapalniczka itp.), które były ściśle związane z jego legendą. Zezwolenie na zabranie tych przedmiotów wydawał komendant kursu odprawowego w czasie ostatecznej kontroli legend. Na stacji wyczekiwania skoczkowie otrzymywali dodatkowo spadochron plecowy Irwin typu X lub szelki do spadochronu Irwin typu A, zestaw map rejonu lądowania, spis sprzętu zrzuconego z daną ekipą, porcję żywności oraz na życzenie truciznę (tabletka „L”).
Wyposażenie skoczka
Na Stację Wyczekiwania, żołnierze wyznaczeni do lotu do kraju trafiali podzieleni na ekipy oznaczone kolejnymi numerami i angielskimi kryptonimami. W czasie pobytu w Stacji zastępowały one zastąpić nazwiska żołnierzy. Odseparowanym od świata zewnętrznego Cichociemnym towarzyszyły dziewczęta z organizacji FANY (First Aid Nursing Yeomantry), co znacznie ułatwiało czekanie na skok. Przełożonym skoczków na Stacji Wyczekiwania jest tzw. senior grupy, mianowany każdorazowo przez Szefa Wydziału „S”. Dodatkowo skoczkowie otrzymują indywidualny numer w ekipie – według kolejności wyskoku oraz mianowany zostaje dowódca ekipy skoczków, który ma uprawnienia dowódcy oddziału na polu walki w stosunku do wszystkich członków ekipy. Na miejscu Cichociemni otrzymywali ekwipunek operacyjny i służbowy, który indywidualnie dopasowywali. Na wyposażenie skoczka już w trakcie pobytu na Stacji Wyczekiwania według wspomnianej instrukcji składało się:
1) Kombinezon:
Wewnątrz:
– kieszeń tylna: teczka
– kieszeń prawa:
a) część zewnętrzna (kieszeń duża): amunicja i przybory do konserwacji oraz czyszczenia broni (amunicja posegregowana w woreczkach),
b) część wewnętrzna (mała kieszeń górna): apteczka,
c) kieszeń wewnętrzna (mała kieszeń dolna): butelka z rumem, oraz woreczki na broń (w razie zakopywania) wraz z zapasem taśmy izolacyjnej i wazeliny;
– kieszeń lewa: – łopatka z trzonkiem (skoczek, który skacze ze spadochronem typu A nie zabierał łopatki, co dawało mu możliwość ukrycia w kieszeni jednego z pistoletów).
Zewnątrz:
– dwie kieszenie po bokach: dwa pistolety przymocowane dodatkowo sznurkami, (dostatecznie długimi) do zapinki kieszeni, oraz cztery magazynki (2 w pistoletach)- magazynki załadowane, pistolety niezarepetowane
– kieszeń na lewym rękawie: nóż składany
– kieszeń na lewym udzie: latarka elektryczna.
2) Teczka:
zapasowa bielizna, przybory toaletowe, zestaw przyborów do czyszczenia ubrań i butów.
3) Płaszcz:
– kieszeń zewnętrzna – porcja żywności
– kieszeń wewnętrzna – zestaw map 1: 300 000
4) Ubranie:
– dokumenty osobiste (paszportowe)
– pieniądze podręczne (Reichsmarki, Młynarki) w portfelu i portmonetce
– spis sprzętu przerzuconego z daną ekipą
– kompas
– mapy w skali 1: 000 000 rejonu lądowania
– odprawa pieniężna w zaplombowanej puszce
– trucizna
Na ubranie spadochroniarze często zakładali pasy z pieniędzmi przesyłanymi do kraju przez Rząd Polski na Uchodźctwie. Pasy te były uszyte z mocnego i impregnowanego płótna to zapewniało jego wytrzymałość i wodoodporność. Pas był zaopatrzony w specjalny drut, który pozwalał na jego zakopanie, jeżeli po lądowaniu w kraju skoczek musiał ukryć walutę. Wystający z ziemi drut miał za zadanie pomóc odnaleźć miejsce zakopania pasa.
Ostatnie instrukcje
W przeddzień możliwego lotu skoczek otrzymywał następujące dane:
– położenie placówki odbiorczej i rejonu zapasowego
– hasła rozpoznawcze placówki
– adresy kontaktowe i hasła na prowincji oraz w Warszawie.
Wszystkie te dane skoczkowie musieli zapamiętać wraz z dogłębną analizą mapy rejonu lądowania.
Na czas przelotu ekipa podporządkowana była rozkazom dowódcy samolotu, który przekazywał swoje rozkazy przez operatora spadochronowego, towarzyszącego ekipie. Cichociemni zajmowali miejsca w samolocie według kolejności numerów do wyskoku. W razie ewentualnego zagrożenia jedynie dowódca samolotu mógł wydać rozkaz do skoku. Co najmniej na 15 minut przed osiągnięciem rejonu placówki podawany był sygnał pogotowia i dopiero wówczas należało rozpocząć przygotowania do skoku. Skok wykonywano na rozkaz dowódcy samolotu przekazanego ekipie przez operatora spadochronowego. Wysokość zrzutu nie mogła być mniejsza niż 150 m dla skoczków i 100 m dla sprzętu, prędkość samolotu wynosił zaś około 200 k/godz. Przed skokiem operator informował spadochroniarzy o tym, czy zrzut dokonany zostaje na placówkę odbiorczą, czy też na rejon zapasowy.
Oprócz Cichociemnych i kurierów na potrzeby polskiego podziemia zrzucono 670 ton sprzętu bojowego (broń, amunicja materiały wybuchowe, środki medyczne, radiostacje itp.). Sprzęt ten zrzucano w specjalnych zasobnikach. Pieniądze dla ruchu oporu (Młynarki, dolary) zrzucano zaś w specjalnych paczkach ze spadochronem. Ilość zbieranych przez samolot zasobników i paczek był zależny od typu maszyny.
Sprawami odbioru zrzutów lotniczych w kraju zajmował się specjalna komórka Oddziału V Komendy Głównej AK/ZWZ istniejąca przynajmniej od jesieni 1941 r. Jej kryptonim zmieniał się w poszczególnych okresach funkcjonowania. W okresie zrzutów próbnych (luty 1941 – kwiecień 1942) była to „Syrena”, w „Intonacji” (sierpień 1942 – kwiecień 1943) oraz „Ripoście” (sierpień 1943 – lipiec 1944) kryptonimem był „Import”. W okresie od czerwca do lipca 1944 r. komórkę specjalną nazywano „Mll-Grad”. Po upadku Powstaniu Warszawskim na powrót stała się ona „Syreną”. Do dziś nie jest znana też pełna nazwa komórki. W różnych okresach zwaną ją np. „odbiorczą komórkę transportu lotniczego „Syrena””, „Komórką Zrzutową” lub „Komórką Przerzutów Powietrznych” czy też „Komórkę Zrzutów”. Funkcjonowanie „Syreny” było cały czas modyfikowane i ulepszane w trakcie trwania sezonów zrzutowych, poprzez depesze ze spostrzeżeniami i propozycjami. Ostatecznie wypracowano kilka podstawowych zasad:
– przylot samolotu sygnalizowany był w dniu operacji ustalonymi melodiami nadawanymi w audycjach polskich BBC, a później tzw. „kaczkami” (jedna z szeregu trzycyfrowych liczb wysyłanych drogą radiową, która wskazywała placówkę odbiorczą, która została wybrana przez Sztab Naczelnego Wodza do przyjęcia najbliższego zrzutu),
– zrzut wykonywany był na zorganizowaną placówkę odbiorczą, dyżurującą zgodnie z planem czuwania,
– sposób wykonania zrzutu i jego odbioru był uregulowany instrukcjami, a więc taki sam dla wszystkich samolotów oraz placówek.
Przyjęcie skoczków i sprzętu było poprzedzone mozolnymi przygotowaniami na ziemi, którymi zajmowali się żołnierze „Syreny”. Rozpoczęcie sezonu operacyjnego poprzedzone było, wyjazdem w teren przeszkolonego uprzednio pracownika „Syreny”, nazywanego „Delegatem Komendy Głównej”. Wyznaczał on z pomocą ludzi z terenowej siatki pole zrzutowe. W tym samym czasie ustalano punkty kontaktowe dla skoczków, gdyby zrzut odbył się poza placówką. Rejestrowane były terenowe punkty obserwacji lotniczej, tzw. obsmeldungi, rozsiane po całym terenie Generalnego Gubernatorstwa, placówki żandarmerii, artylerię przeciwlotniczą oraz inne potencjalne zagrożenia. Po wybraniu miejsca odbioru zrzutu przez delegata dowódca placówki rozpoczynał kompletowanie załogi i wyznaczał żołnierzy mających pełnić poszczególne zadania w grupie odbiorczej, ekipie ewakuacyjnej oraz ubezpieczającej. Do czasu zakończenia prowadzonej przez KG AK akcji scaleniowej różnych wojskowych ugrupowań konspiracyjnych, placówki odbiorcze w znacznej mierze opierały się na kadrze tych właśnie organizacji. Były one dobrze usadowione w terenie i dysponowały miejscowymi ludźmi, którzy najlepiej nadawali się do obsady lokalnych placówek odbiorczych. W miarę postępów w akcji scaleniowej, wszystkie placówki zostały włączone do sieci terenowej Armii Krajowej. W roku 1944 w niektórych okręgach zrzuty odbierane były przez oddziały partyzanckie, co było spowodowane dynamicznymi zmianami w związku działaniami zbrojnymi na terenie okupowanej polski. Ewidencja Wydziału S Oddziału VI obejmuje 642 placówki (część z nich to te same placówki o zmienionym kryptonimie, niektóre zaś zostały „spalone” i nie mogły przystąpić do czuwania. Szacuje się że w lecie 1943 r. było ich ok. 550. Liczba żołnierzy odbioru zrzutów szacowana jest w granicach 5000 -10 000 osób.
Jednocześnie w „Syrenie” ustalano sygnały porozumiewawcze pomiędzy samolotem, a placówką, melodie sygnałowe i hasła dla skoczków. Położenie placówek nanoszono na mapy w skali 1:300 000. Przed „Ripostą” ustalono odpowiednie kategorie kryptonimów placówek dla poszczególnych okręgów, np. w okręgu Lwowskim, zadecydowano, że będą to nazwy związane z uzbrojeniem, jak np.: Rakieta czy też Myśliwiec. W późniejszym okresie nazwy z jednej kategorii zaczynały się dodatkowo na tę samą literę. Ustalono także zapasowe rejony zrzutów, na które w przypadku braku możliwości odnalezienia placówki przez załogę samolotów, mogła ona tam zrzucić samych skoczków bez zasobników, do odbioru których potrzeba było specjalnego przygotowania. W początkowym okresie uzgadniano między Londynem, a Warszawą położenie każdej placówki z osobna, jednak już wkrótce ze względów bezpieczeństwa oraz zdrowotnych zaczęto tworzyć plany czuwania najpierw dla pojedynczych placówek później dla całych grup. System czuwania grupowego zaczęto wprowadzać w okresie „Intonacji” od jesieni 1942 r., kiedy to liczono się z przyjęciem od 8 do 12 zrzutów miesięcznie. Parę placówek stanowiło grupę A, czuwającą przez 3-4 noce, po czym zastępowała ją grupa B. Początkowo czuwano w noce księżycowe, później również w bezksiężycowe. Na okres czuwania każdego „tercetu” wyznaczano inne melodie sygnałowe, hasła dla skoczków i litery rozpoznawcze samolotów. Placówka, która odebrała zrzut „wypadała” z planu do końca „tercetu”, aby nie wzbudzić podejrzeń osób z zewnątrz. Po pewnym czasie pojawiły się placówki stałego czuwania, zdolne przyjąć zrzut na elementach obu grup. Grupy czuwających placówek w „tercecie” były kompletowane w zależności od tak zwanej „stelli”, czyli aktualnej strefy zasięgu samolotu. Przed sezonem operacyjnym Wydział Specjalny Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza ustalał kolejne „Stelle” (np. „Stella 1”, „Stella 2” itp), które pokrywały stopniowo coraz większy obszar Polski. Ich długość zależała od rodzaju samolotu i miejsca startu. System ten był podstawą przy układaniu planów czuwania placówek odbiorczych.
Wraz ze zwiększeniem liczby wysyłanych samolotów oraz utworzeniem w 138. dywizjonie polskiej eskadry C i zaplanowaniem dodatkowego włączenia do akcji 161. dywizjonu specjalnego przeznaczenia „Syrena” przeprowadziła zakrojone prace, mające na celu zwiększenia tzw. pojemności odbioru. Zakładano, że każdego miesiąca odbędą się 24 zrzuty w „tercecie” oraz 12 w noce ciemne (bezksiężycowe). Zmienione zostały kryptonimy wszystkich placówek i uruchomiono znaczną ilość nowych, w tym po raz pierwszy tzw. „bastiony” mogące przyjąć na raz zrzuty z kilku samolotów. Każdej placówce przypisano placówkę zapasową, na którą kierował się samolot, gdy z jakiegoś powodu nie mógł dokonać zrzutu na placówkę podstawową. Placówki podzielono na te przeznaczone do odbioru skoczków i oddzielne dla zrzutów materiałowych, nie potrzebujących punktów kontaktowych. Przez cały „tercet” działały zapasowe rejony zrzutów dla spadochroniarzy, wytyczone na trasach powrotnych do Wielkiej Brytanii. W związku z przygotowaniami do zapowiedzianego otwarcia tras południowych, w Krakowie i Lwowie zorganizowano dodatkowe placówki meteorologiczne. Z powodu olbrzymiej liczby placówek uruchomionych w okresie „Riposty” uniemożliwiających sprane nimi kierowanie powołano stanowisko referentów odbioru zrzutów zwanych też oficerami zrzutowymi w obszarach, okręgach i podokręgach, którym udzielano coraz szerszej autonomii. Okazało się to potrzebnym rozwiązaniem, zwłaszcza w okresie Powstania Warszawskiego i zaraz po nim, gdy łączność KG z terenem została na pewien czas przerwana. W ostatnim okresie, gdy plany czuwania napływały do Głównej Bazy Przerzutowej we Włoszech indywidualnie z poszczególnych okręgów i podokręgów, zmuszona została do przejęcia funkcji referatu operacyjnego „Syreny”, narzucając wszystkim określone dni czuwania, radiowy sygnał wywoławczy, znak świetlny, litery rozpoznawcze oraz hasła dla skoczków.
W kolejnych latach placówki odbiorcze przechodziły inne niezbędne zmiany. Szczególną ewolucję, głownie ze względów bezpieczeństwa, przeszedł system sygnalizacji świetlnej z samolotem. Komunikację rozpoczynał samolot, dopiero po jego sygnale placówka odpowiadała. Wprowadzono także nowe układy świateł, które okresowo zmieniano. W razie niebezpieczeństwa sygnalizowano to czerwonymi latarkami, wtedy samolot mógł udać się na zapasową placówkę lub zapasowy rejon zrzutu. Zrezygnowano z niepraktycznego dudnienia silników, które mogło zaalarmować wrogie oddziały. W ostatnim okresie dla ułatwienia odnalezienia placówki, w pewnej odległości od niej i w określonym układzie rozpalano ognisko. Aby zrzut odbył się pomyślnie, trzeba było zapewnić placówce łączność radiową. W tym celu „Syrena” dostarczała placówkom przede wszystkim odbiorniki radiowe, które były niezbędne do wysłuchania melodii sygnałowych, awizujących zrzut. Ich dostępność była do tej pory ograniczona ponieważ Niemcy już na początku okupacji zarekwirowali wszelkie tego typu urządzenia, a za ich posiadanie karano śmiercią lub obozem. Starano się też stosować tzw. „S-fony” czyli radiotelefony służące do porozumiewania się z samolotem. Było ich jednak bardzo mało (ok. 30 sztuk) i często nie trafiały na placówki, na których odbywał się zrzut. Drugim pomocniczym urządzeniem była stosowanym w komunikacji z samolotami była „Eureka”, będąca nadajnikiem fal ultra krótkich, uruchamianym impulsem z samolotu i pomagającym naprowadzić go na siebie z odległości 60 km, z dokładnością do 200 m. Samolot posiadał na pokładzie drugą część urządzenia, czyli „Rebekę”- odbiornik z ekranem, na którym pilot śledził wychylenia impulsu i naprowadzał samolot na cel. Jednocześnie ciągle powszechnie korzystano z obserwacji wzrokowej.
Poinstruowana i wyćwiczona obsada placówki oczekiwała ponownego przyjazdu Delegata KG, co było zapowiedzią wejścia w okres czuwania na przylot ludzi i sprzętu. Delegat przyjeżdżał następnie na sam okres czuwania placówki i uczestniczył w odbiorze zrzutu. Razem z dowódcą placówki odbierał od skoczków pocztę dla Komendy Głównej, wykazy zawartości zrzutu, pasy lub gwoździe z pieniędzmi oraz broń osobistą skoczków. Po sprawdzeni dokumentów spadochroniarzy wysyłano ich na aklimatyzację, zwykle do Warszawy. Po dopełnieniu wszystkich niezbędnych formalności delegat bezzwłocznie wyjeżdżał aby złożyć sprawozdanie w „Syrenie”, która nadawała pokwitowanie przyjęcia ludzi i sprzętu do Londynu.